Sierpień w zdjęciach

sobota, 24 sierpnia 2013

Wszędzie dookoła słychać narzekanie, że zbliża się koniec wakacji. Inni na szczęście mają jeszcze wolny (przynajmniej od nauki) wrzesień :). Póki, co sierpień jeszcze się nie skończył, a jak dotąd był to okres słodkiego lenistwa i nicnierobienia. Najciekawszym wydarzeniem miesiąca był wyjazd z Lubym w Bieszczady. (Planowaliśmy jeszcze wybrać się do Zakopanego, ale to pozostawiamy na inną porę roku :)). 




Chociaż wyjazd był zdecydowanie za krótki (!) zdążyliśmy, co nieco zobaczyć i na pewno jeszcze nie raz tam wrócimy! Poza zdobywaniem szczytów trochę czasu spędziliśmy nad Soliną, gdzie regenerowaliśmy siły, okupowaliśmy restauracje, bary i stragany, ale też w końcu mogłam się wykazać moimi zdolnościami za kierownicą :).


Jeżeli jednak chodzi o profesjonalną jazdę, po raz kolejny uczestniczyliśy w Rajdzie Rzeszowskim. O ile w tamtym roku oglądaliśmy Rajd z balkonu, tym razem trasa się zmieniła, co jednak nie odegrało większej roli, bo emocje były niesamowite :). Najlepsze wciskanie gazu na starcie i późniejsze rozpędzanie w połączeniu z niewyrabianiem na drogach (co jak co ale tam drogi są nieźle „pokręcone” :)).


Braliśmy też udział w pikniku historycznym, który wbrew pozorom nie był nuuuudny. Szczególnie pobudzająco działały ślepe naboje podczas rekonstrukcji i późniejszy koncert. Znacie Steel Velvet? :)


Nie byłabym sobą, gdybym nie odwiedziła pobliskich drogerii. Chociaż tam mogłam kupić kosmetyki, do których normalnie mam niewielki dostęp…i zaoszczędziłam też na przesyłce :p


I mój osobisty łapacz snów jako pamiątka z Bieszczad - od razu wiadomo, że to stamtąd... :)


Znalazłam również w najzwyczajniejszym społem podróbki (?) Yankee Candle i w końcu kupiłam (już u siebie) do nich czajniczek. Przynajmniej teraz mogę rozkoszować się ich zapachem i odwołuje to, że te woski są przereklamowane i słabo pachną :)!


Poza tym urozmaiciłam sobie czas wypadem do zoo (gdzie po raz kolejny moim zadaniem było zobaczyć Fenka :), bo co tam jestem to się skubany chowa) i lunaparku.


Coraz bardziej ciągnie mnie też do kuchni :). Ostatnimi hitami są krokiety z grzybami i smażona cukinia mmm! Trzeba też korzystać z sezonowych owoców!


Jako mól książkowy miałam mniej czasu na czytanie książek, jednak udało mi się upolować i zaczynam się brać za


Radi

11 komentarzy:

  1. Ale świetny sierpień miałaś! :)


    a książki zazdroszczę, chcę ją już od jakiegoś czasu... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tez bym chciała takiego lapacza snów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale intensywny miałaś sierpień :) zazdroszczę :) ja całe dnie niestety spędzałam w pracy :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe te "podróbki" wosków Yankee Candle :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja bym chciała jechać w góryyy ;( piękne zdjęcia! Łapacz snów też mam,ale chyba mi je wszystkie przechwytuje bo jakoś mniej śnię:P . Zapraszam do siebie i dodaję do obserwowanych :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Co za zdjęcia, miło na nie się patrzy. Lubię takie posty :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdzie kupiłaś te kosmetyki stacjonarnie?

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne zdjęcia :) JA też lubię takie posty :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak pięknie wakacyjnie prezentują się te zdjęcia :D

    Też byłam niedawno w Bieszczadach, niestety tyle tam teraz turystów, że nie było miejsca w schroniskach i musieliśmy skrócić wyjazd :( Łapacz snów miałam dawno temu, ciotka mi przywiozła z rezerwatu Inidan w Kanadzie :)

    OdpowiedzUsuń