Od dawna rozglądałam się w drogeriach za porządnym kremem lub serum z witaminą C, który spełniałby wszystkie moje wymagania ( chyba nie jest ich aż tak dużo.. no może troszkę :) ). Czemu akurat zależało mi na tej witaminie? Witamina C to jeden z najpotężniejszych przeciwutleniaczy, walczy z przedwczesnym starzeniem skóry, uczestniczy w syntezie kolagenu. Bardzo ciekawą własnością jest rozjaśnianie przebarwień, plam czy piegów ( parę piegów dodaje uroku :) ). Niestety poszukiwania idealnego serum okazały się klapą.. Kiedy trafiłam na przepis Siempre na serum witaminowe ( TUTAJ ) wiedziałam, że jest ono idealne dla mnie! Serum wykonywałam zgodnie z drugą wersją używając oleju z kiełków pszenicy i dodając retinol roślinny.
Do robienia serum zabierałam się jak sójka za morze. Ciągle coś mi wypadało, a kiedy już zwarta i gotowa wyciągnęłam wszystkie składniki doszłam do wniosku, że potrzebny będzie mi spieniacz do mleka, którego oczywiście nie posiadałam.. Samo wykonanie serum nie jest arcytrudne i skomplikowane, nie wymaga znajomości żadnych tajników chemii. Jedynym problemem jest witamina C, którą należy miksować niezwykle długo i intensywnie.
Bardzo podoba mi się kolor serum, kojarzy mi się z małymi kurczaczkami :) Niestety zapach pozostawia wiele do życzenia, trudny po porównania. Osobiście kojarzy mi się z zapachem metalu.. Konsystencja jest typowo oleista. Po aplikacji przez jakiś czas buzia połyskuje dlatego używam go tylko i wyłącznie w wersji na noc.
Najważniejsze jest jednak działanie! I tutaj serum zdecydowanie bije na głowę wszystkie sera i kremy które używałam w całym swoim życiu. Moja skóra nigdy nie była tak rozświetlona. Posiadam cerę mieszaną i uwierzcie mi, że bardzo trudno jest zaspokoić jednocześnie suche policzki błagające o nawilżenie i tłustą strefę T która aż prosi się o porządne oczyszczenie. To serum działa rewelacyjnie nie tylko na policzki, które po jego użyciu są gładziutkie, ale także pomaga w walce z moją strefą T pełną przebarwień i piegów na nosie. Witamina C również świetnie się sprawdza w wzmacnianiu naczyń krwionośnych ( taki żart matki natury - cera mieszana i problemy z naczynkami.. ). To serum zdecydowanie podbiło moje serce, na pewno będę je modyfikować, zmieniać olej, dodam może jeszcze d-pantenol.
A Wy kręcicie własne serum czy preferujecie gotowe z półki :) ?
jakoś nie leży mi mieszanie tego wszystkiego, chyba jestem za leniwa :D
OdpowiedzUsuńO Ty o Ty... Zaciekawilaś mnie, aż zaraz sprawdzę jak to się robi.. :O
OdpowiedzUsuńFajnie tu.. Obserwuję ;)
Przydałoby mi się takie cudeńko :)
OdpowiedzUsuńSerum raczej bym nie ukręciła, bo nie mam półproduktów, więc póki co stawiam na półkowe kosmetyki ;)
OdpowiedzUsuńCzęsto kręcę własne serum, ale obecnie mam gotowe o naturalnym składzie od Apis :)
OdpowiedzUsuńJaki to szampon idealny? może spróbuję? ;D prooszę o odpowiedź na mój blog ;D
OdpowiedzUsuńja mam wszystkie półprodukty ale jakoś nie mogę sie zabrać do zrobienia tego serum;) a co Twojego komentarza u mnie to moja kotka jest cała czarna :)
OdpowiedzUsuńmiałam raz ukręcone własnoręcznie serum :) Teraz tez zrobię, ale najpierw muszę kupić kwas hialuronowy :)
OdpowiedzUsuńFajnie brzmi, ale mam dziwne wrażenie, że to za mocne do mojej skóry, nie ten wiek jeszcze. Jak na razie jestem zadowolona z doraźnego używania kremu naturalnego ze sklepu. Chociaż zainspirowałaś mnie do eksperymentów, jak portfel pozwoli to może sama spróbuję.
OdpowiedzUsuńPoczułam się bardzo staro haha, a mam tylko 19 lat ;)
UsuńAnomalia
Aż nabrałam ochoty by sama takowe zrobić! :)
OdpowiedzUsuńnigdy czegos takiego nie robilam :D ale kolor kusi haha:)
OdpowiedzUsuńzapraszam na rozdanie :)
Aż nabrałam ochoty, żeby zrobić sobie takie serum! Świetny pomysł, uwielbiam takie robione kosmetyki :D
OdpowiedzUsuńChyba muszę zrobić porządne zakupy z półproduktami. :)
OdpowiedzUsuńTakie serum z chęcią wypróbowałabym na sobie.
Usuńśliczny kolorek wyszedł tego serum :D
OdpowiedzUsuń