Ostatnimi czasy bardzo polubiłam wszelakie glinki i produkty do pielęgnacji twarzy, której ostatnio trochę odpuściłam, bo żadnych problemów z nią nie miałam. Będąc na ostatnim wyjeździe w ręce wpadła mi glinka czarna, która akurat była w promocji.
Glinka czarna wykazuje dużą skuteczność w zwalczaniu cellulitu i nadwagi. Ze względu na wysoką zawartość pierwiastków śladowych korzystnie wpływa na normalizację metabolizmu komórkowego oraz aktywację procesów detoksykacji i spalania tłuszczu. Regularnie stosowana oczyszcza i odżywia skórę, poprawia krążenie, zamyka pory i wspomaga leczenie trądziku. Sprzyja pielęgnacji włosów łamliwych i wypadających. Wykazuje działanie przeciwłupieżowe.
Wszystko brzmi nieźle, ale czy obietnice producenta są prawdziwe?
Twarz - Glinkę nakładałam na twarz na około 20 min. W tym czasie glinka zaczyna zasychać, dlatego ważne jest żeby co jakiś czas 'zrosić' ją wodą, by nie wysuszyła skóry. Pomimo, że może podrażnić delikatną cerę, u mnie na szczęście się to nie sprawdziło. Chociaż przy pierwszym zastosowaniu pojawiło się zaczerwienienie, był to znak rozpulchniania skóry i pozbywania się zanieczyszczeń :). Niestety po spłukaniu nie obyło się bez kremu. Ponadto świetnie zamyka pory i buzia była delikatna, jak po peelingu.
Ciało - Glinkę podczas kąpieli użyłam aż dwa razy, więc za wiele o tym nie powiem, bo kupiłam ją z myślą o twarzy. Jednak po zrobieniu 'maseczki' resztki glinki wcierałam w dłonie i ręce lub urządzałam kąpiel dla stóp. Jest to świetny sposób na wygładzenie, ujędrnienie i detoksykowanie skóry.
Włosy - Również użyłam jej tylko kilka razy, łącząc z odżywką i zazwyczaj miałam wrażenie przesuszenia, więc jak dla mnie w tej kwestii raczej się nie sprawdziła...
Wygląda, jakby brakowało kawałka posta na początku. :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie blogger zjadł początek :) Już poprawione :)
UsuńZ czarną glinką jeszcze się nie bawiłam. Ale wygląda intrygująco ;) Przypomina mi kąpiele błotne z dzieciństwa
OdpowiedzUsuńciekawa, ja używam jedynie różowej na twarz i jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńnie miałam w swojej kolekcji jeszcze żadnej glinki. Opis działania tej bardzo zachęcający:))
OdpowiedzUsuńBardzo lubię glinki, tej dawno już nie miałam. Ciekawy wpis:)
OdpowiedzUsuńGlinka czarna to dla mnie mega porządny oczyszczacz do twarzy. Czasami bywała aż za mocna.
OdpowiedzUsuńOoo tak, to świetny oczyszczacz :) na początku też wydawała mi się za mocna, bo wystąpiło niewielkie zaczerwienienie (szczególnie u wrażliwej cery), jednak po kilku zastosowaniach już się nie pojawiało, a doczytałam, że to efekt rozpulchniania skóry :)
UsuńRadi
uwielbiam glinki Organiqua, mam jeszcze sporą ilość glinki białej tej marki i mam zamiar zastosować ją jako szampon na włosy... ciekawe jak się sprawdzi
OdpowiedzUsuńPróbowałam tą czarną na włosy, jednak nie spodobał mi się ostateczny efekt, dlatego nie mam już przekonania, że są odpowiednie do takiej pielęgnacji, daj znać jak z białą :)
UsuńRadi
Muszę poszukać jakiejś glinki, bo strasznie mnie one ciekawią :)
OdpowiedzUsuńja mam ochotę na wszystkie dostępne glinki *.*
OdpowiedzUsuńNiestety nie miałam styczności z glinkami, ale wiem, że pora to zmienić. Kuszą mnie one niezmiernie :)
OdpowiedzUsuńJa to jakaś zacofana jestem bo o czarnej glince jeszcze nie słyszałam, a ogólnie je uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńSuper, że zwęża pory! Czarnej glinki jeszcze nie miałam okazji używać :)
OdpowiedzUsuń