Dobra powiem szczerze, bez owijania w bawełnę. Kiedy zobaczyłam saunę do włosów u Natalii byłam na nie. No bo wygląda kosmicznie (dosłownie :D), no przecież używam czepka foliowego i podgrzewam suszarką to wystarczy. Powoli zmieniałam nastawienie, a kiedy znalazłam na allegro ciekawą i tanią ofertę takiej sauny, powiedziałam raz kozie śmierć i kliknęłam „Kup to!”. Zdanie z „jestem na nie” zmieniłam diametralnie już po pierwszym użyciu i teraz zastanawiam się jak ja sobie radziłam bez tego małego cuda ;-)
Na wstępie powiem, że to dość nietypowe urządzenie to tak naprawdę jest suszarka do włosów, ale u mnie używana w formie sauny. Czemu dość nietypowe? Bo mój kochający brat i mama zapewne mają jeszcze na swoich telefonach filmik ze mną i sauną w roli głównej kiedy to pierwszy raz mnie w niej zobaczyli. No cóż będzie się z czego pośmiać przy wielkanocnym stole ;-)
Zacznę od wad tego cuda techniki, bo będzie krócej. Sauna ak'a suszarka jest głośna i to strasznie głośna. Używam najniższego trybu, a mimo to hałasuje tak, że nie słyszałam, jak mama z bratem śmiejąc się w pokoju nagrywali mnie na telefonie ;-) Jednak nie posiadam wrażliwych uszu, dlatego przymykam oko na tę małą niedogodność, bo jej działanie w pełni to rekompensuje. Wszystkie moje maski, czy to te kochane i wynoszone prze mnie na ołtarze, czy te zwykłe, których pragnę się już pozbyć magicznie dostały kopa i działają o niebo lepiej na moich włosach po użyciu sauny. Efekt dla mnie jest bliski po rekonstrukcji włosów, o której Wam pisałyśmy miesiąc temu.
Włosy, a nawet końcówki dosłownie pływają w moich dłoniach. Są mięciutkie, niesamowicie odżywione, sypkie. Ogromną różnicę zauważyłam szczególnie w końcówkach moich włosów. Do tej pory mimo ogromnej troski lubiły być przesuszone i sztywne, a teraz.. zdrowe i lśniące! Mogłabym tak wymieniać bez końca. Od dawna nie miałam żadnego bad hair day i mam nadzieję, że tą wypowiedzią nie kuszę losu ;-) Saunę polecam każdej dziewczynie, a szczególnie tym, które mają suche i zniszczone włosy. Nawet nie sądziłam, że z mojego suchych strączków da się wydobyć taki blask. Saunę zakupiłam na allegro pod hasłem suszarka kapturowa za bodajże 50 zł ;-)
Sauna pozwoliła mi skrócić czas trzymania maski na włosach. Do tej pory trzymałam ją nawet godzinę albo i dłużej, a teraz 20 minut pod sauną spokojnie mi wystarcza. Dzięki niej pozbyłam się również problemu "brzydkich włosów po umyciu" - przepraszam, nie wiedziałam jak to ładnie ująć w słowa ;-). Jeżeli Wasze włosy świeżo po umyciu są bez życia i potrzebują kilku godzin na przemyślenie sytuacji, koniecznie wypróbujcie saunę!
Jeżeli nie jest więc straszny Wam wygląd kosmitki polecam zakup :)
ostatnio je oglądałam. jak będzie okazja to sobie sprawię napewno:))
OdpowiedzUsuńHmm... ciekawe - nawet nie słyszałam o tej metodzie i takim urządzeniu. Baaardzo mnie zachęciłaś tą recenzją - na pewno pomyślę nad taką inwestycją. :)
OdpowiedzUsuńJa też byłam na nie, wydawało mi się, że zakup i noszenie tej sauny na głowie to lekka przesada, ale teraz zaczynam się poważnie zastanawiać....
OdpowiedzUsuńJak widać nie tylko ja zmieniłam nastawienie co do sauny ;-)
UsuńAnomalia
Nooo to koniecznie muszę to kupić. Mam suche (choć nie zniszczone) włosy, które od razu po umyciu straszą puchem i sianem. Dopiero na następny dzień wyglądają dobrze...
OdpowiedzUsuńMam dokładnie taki sam problem. Jest to jeden z powodów dlaczego myję włosy wieczorem, one po prostu ładnie wyglądają dopiero rano..
UsuńAnomalia
Moje po umyciu to masakra ;x
UsuńDopiero 2 dzień są w miarę xd
Chyba zainwestuję w taką suszarkę kaputrową ;)
OdpowiedzUsuńprzekonałaś mnie ! kupuję !
OdpowiedzUsuń20 min. pod sauna powiadasz ;D? Ok., przekonalas mnie, rowniez trzymam godz. ;) Juz dlugo planuje zakupy sauny, post u Eve mnie tylko podkusil, teraz jeszcze u Was i jak tu sie nie skusic ;) Musze zapolowac na jakies okazje ;) Wyobrazam sobie ubaw Twojej Rodziny, faktycznie czlowiek niczym UFO wyglada :D
OdpowiedzUsuńŚwietna ta suszarka kapturowa! :) Wygląda się w niej rzeczywiście kosmicznie i komicznie :P Ale bardzo zainteresowały mnie efekty, jakie widać po jej używanie w trakcie nakładania maski :)
OdpowiedzUsuńO proszę :-) czas się zastanowić nad kupnem :-)
OdpowiedzUsuńTo bez wątpienia coś dla mnie. Muszę poważnie przemyśleć ten zakup :)
OdpowiedzUsuńPrzekonałaś i mnie, muszę koniecznie kupić:)
OdpowiedzUsuńKosmiczne, ale może kiedyś spróbuje :D
OdpowiedzUsuńja mam i sobie bardzo chwalę :D
OdpowiedzUsuńMoja mama dawno temu taka wlasnie miala suszarke :) niewiem czy nie bylo takich jak mamy teraz czy jak ale pamietam taki sprzecior ;) i gdybysmy go nie wywalily to pewnie dzialal by do dzis ..ale gdzie ja wtedy myslalam ze to takie przydatne ustrojstwo ;)
OdpowiedzUsuńPolecam ten artykuł: http://joemonster.org/art/26964 ;-)
UsuńAnomalia
Jeśli chodzi o saunę do włosów to widziałam już takie cuda na początku lat 90. Moja ciocia mieszkająca w Niemczech przywoziła mi katalogi Quelle (miały chyba z 700 stron), a tam takie ciekawostki, o kórych w Polsce człowiek nie miał pojęcia. Wypatrzyłam wtedy właśnie taką saunę i myślałam, że to najnowszy model suszarki do włosów i że za parę lat będą w Polsce :D Ja jednak wolę tradycyjnie podgrzać maskę, czyli czepek foliowy na to zagrzany ręcznik i do tego pomachanie trochę zwykłą suszarką.
OdpowiedzUsuńJednak najlepszy efekt uzyskałam o fryzjera będąc pod micro mist.