Czas na recenzję kuracji regenerującej z Seboradin. Zarówno
balsam jak i szampon (również lotion, o którym możecie poczytać TUTAJ) trafił
do nas z w ramach współpracy z firmą. Jednak fakt ten w żaden sposób nie
wpłynął na recenzję.
Kuracja regenerująca jest chyba najbardziej znaną ze
wszystkich jakie oferuje Seboradin. Przyznam się szczerze, że balsam z żeń-szeniem „chodził za mną” od samego początku włosomaniactwa, ale trochę
żałowałam na niego pieniędzy. Przez niezbyt dużą buteleczkę produkt wydawał mi
się strasznie niewydajny (na oko czułam, że starczy na maks 4 użycia przy mojej
gęstości i grubości włosów), a cena również nie zachęcała do zakupu. Dlatego
strasznie się ucieszyłam kiedy mogłam w końcu przetestować ten zestaw!
Na pierwszy ogień szampon. Ze względu na skład (SLeS) służył
mi on jako szampon oczyszczający raz na dwa tygodnie. Trochę się obawiałam jego
działania, do tej pory wszystkie moje mocniejsze szampony były oparte na ALS, a
SLeS kojarzyłam jedynie z „ciemnym okresem” dla moich włosów ;-) Gdybym miała
opisać ten szampon w jednym słowie, to powiedziałabym, że jest porządny. W 100%
spełnia swoją rolę – doskonale oczyszcza włosy, usuwając z nich olej i
nadbudowane substancje. Włosy są świeże, lekko uniesione. Co bardzo ważne nie
plącze ich, dlatego nie musimy ich szarpać przy próbie zmycia czy rozczesania.
Jednak, jedną butelkę szamponu oczyszczającego zużywam miesiącami (włosy myję 2
razy w tygodniu, oczyszczam co dwa tygodnie), dlatego aby taki szampon zagościł
u mnie na stałe albo żebym po prostu zdecydowała się na zakup kolejnej butelki
musi się wykazać i spełniać moje zachcianki w 100%. Jedną z nich jest zapach.
Niestety kompozycja zapachowa tego szamponu jest zupełnie nie w moim typie i
niestety szampon jak dla mnie jest nieco zbyt wodnisty przez co muszę go użyć
trochę więcej żeby dokładnie umyć włosy. Nie kupię go ponownie, ale nie mam mu
do zarzucenia większych grzechów.
Balsam to zupełnie inna historia! Szczerze mówiąc gdybym
tylko mogła zużyłabym z chęcią całą buteleczkę, jednak obiecałam Radi, że się z
nią podzielę, dlatego z bólem serca oddałam jej połowę. Zostawiona z tak małą
ilością balsamu pomyślałam sobie „o teraz akurat na dwa użycia”. Ogromnie byłam
zaskoczona kiedy balsam okazał się niesamowicie wydajny, a 100 ml wystarczyło
na 7-8 użyć na długie i gęste włosy! Jednak ważniejsze jest działanie. Nie
będzie przesadą kiedy powiem, że balsam ten wygładza najbardziej ze wszystkich
masek czy odżywek jakich kiedykolwiek próbowałam. Włosy są niesamowicie lejące
i błyszczące. Skład jest krótki i dość prosty, nie posiada zbędnych ulepszaczy,
a mimo to sprawdza się doskonale na włosach suchych. Niestety posiada tę samą
kompozycję zapachową co szampon i co gorsza zapach pozostaje do kolejnego
umycia (tak trwałego zapachu jeszcze nie spotkałam w balsamie!), ale przy takim
działaniu jestem w stanie mu to wybaczyć. Po za tym zapach o dziwo przypadł do
gustu mojemu niesamowicie wybrednemu Lubemu ;-)
W związku z sesją na najbliższe dni:
W związku z sesją na najbliższe dni:
Balsam chodzi za mną też od samego początku włosomaniactwa ;) Ale obawiam się tego wygładzenia za kręconych włosach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Niestety nie powiem Ci jak wpływa na skręt, bo mój już dawno umarł śmiercią naturalną :c
UsuńAnomalia
Mój ukochany balsam, cieszę się, że udało CI się go przetestować :D Cudownie wygładza i nabłyszcza, oj zatęskniłam za nim ;)
OdpowiedzUsuńa ja jakoś nigdy nie marzyłam o tym balsamie, ale po twojej recenzji nabrałam na niego ochoty *.*
OdpowiedzUsuńWpisuję na listę zakupów:-) jak dobrze wygładza to musi być mój!
OdpowiedzUsuńGdyby nie cena ten duet pewnie już dawno byłby mój :D
OdpowiedzUsuńMam okazję używać całej tej serii, czyli szamponu, balsamu, lotionu i maski. Szampon jest rewelacyjny! Żaden inny nie oczyścił mi jeszcze tak dobrze włosów jak ten. Włosy po nim dosłownie "piszczą". Tak jakbym przejechała palcem po czystym talerzu. Balsam świetnie wygładza włosy. A maska też jest genialna. Świetnie odżywia włosy, nadaje mi zdrowy wygląd. Cała seria nie obciąża i nie powoduje przetłuszczania się skóry mimo iż produkty te wciera się w skalp. Zapach faktycznie może nie jest najprzyjemniejszy, ale po 2-3 użyciach mi już zupełnie nie przeszkadza:) Może troche ten alkoholowy zapach lotionu, ale szybko się ulatnia:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!:)
Faktycznie włosy po umyciu tym szamponem aż piszczą! ;-)
UsuńAnomalia
Mam lotion z czarna rzodkiew i srednio jestem zadowolona. Ta seria bardziej mnie kusila, ale nie moglam jej dorwac ;)
OdpowiedzUsuńA mi się wydaje, że popularniejsza jest seria z czarną rzepą :) Kuszące te wygładzenie po balsamie, dobrze, ze w mojej ulubionej aptece balsam kosztuje... 16 zł, więc jeśli coś powykańczam, to na pewno kupię ;) Plus mozna też się nagrodzić po sesji ;p
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za sesję ;)
OdpowiedzUsuńPóki co czekam na początek lutego i zacznę używać swoją anty- przetłuszczaniową walką z Nigerem.
Mam nadzieję, że spiszę się w swojej roli.
Ja nie zwracam uwagi na skład i na to czy jest w nich SLS więc może skuszę się na ten szampon jak i balsam:)
OdpowiedzUsuńE tam, myślałam, że jest droższy, a tu niecałe 20 zł na allegro, ale moje sknerostwo (czytaj: oszczędność) trochę mnie powstrzymuje przed wydaniem nawet takich pieniędzy na produkt do włosów.
OdpowiedzUsuńOj kuszą mnie te produkty seboradin dookoła ;x
OdpowiedzUsuńKusi mnie ten balsam :)
OdpowiedzUsuńKusi mnie balsam;-) mam szampon, ale jeszcze nie próbowałam ;-)
OdpowiedzUsuńA co do sesji, to ja już zaliczyłam dwie zerówki ;-) także jest do przodu