
Przyznam bez bicia, że i ja zanim przeszłam "na ciemną stronę mocy" nosiłam włosy aż do talii. Gdzie mi wtedy było myślenie o końcówkach. Cieszyłam się, że są długie. Przecież tyle mi wystarczy do szczęścia. Kiedy już zaczęłam się interesować bardziej włosami, ani myślałam o ich ścięciu. Głęboko wierzyłam, że na pewno da się jeszcze je uratować. Z przesuszoną długością i końcówkami błagającymi o obcięcie walczyłam prawie rok. Po tym czasie odwiedziłam fryzjera i pod nóż poszło blisko 20 cm włosów. Był to również moment kiedy razem z Radi rozpoczęłyśmy pisanie bloga. Stan z początku bloga ukazuje zdjęcie po lewej stronie, zdjęcie po prawej zostało zrobione po trzech miesiącach.

Dbanie o zdrowe włosy (zdrowe czyli po prostu nie zniszczone, z natury ciągle były suche) było o wiele łatwiejsze, ale końcówki wymagały stałej uwagi. Wiem, że gdybym sobie odpuściła olejowanie czy zabezpieczanie końcówek one szybko by mi się odpłaciły pięknym za nadobne. Mój zestaw do pielęgnacji końcówek jest stały i niezmienny od samego początku mojej przygody z włosomaniactwem. Stawiam na 3 produkty: olej + odżywka bez spłukiwania + serum silikonowe. Wiem, że taka ilość kosmetyków po myciu może być zbyt duża dla włosów cienkich i delikatnych, ale ponieważ moje włosy naprawdę strasznie trudno obciążyć jest to kuracja idealna.



Olej, który używam do końcówek to zazwyczaj ten sam, który sprawdził się u mnie na długości. Aktualnie używam oliwy z oliwek. Serum CHI to produkt, który polecam każdemu bez względu na typ, długość czy kolor włosów. Jego uniwersalne działanie sprawdzi się chyba u każdej dziewczyny, a przyjemny zapach umili dbanie o włosy ;-) Odżywka bez spłukiwania Joanny to produkt, którego nie trzeba przedstawiać. Śmiesznie tania cena (4 zł!), wydajność niesamowita (ciągle używam jednej buteleczki od 2 lat) i poprawne działanie. Czego chcieć więcej?
Chciałam Wam na swoim przykładzie pokazać, że czasem warto poświęcić długość włosów, a postawić na ich kondycję. W końcu liczy się jakość, a nie długość ;-)
Święte słowa. Liczy się jakość a nie ilość.
OdpowiedzUsuńJa zawsze regularne podcinam wlosy (co 2-3 miesiace), ale niestety takim cudem to zapuszczanie mi mega długo idzie, teraz sie skupilam bardziej na pielęgnacji i poczekam tak z 6-7 mesiecy i zobacze co z tego wyjdzie :) Na razie juz 3 miesiac bez obcinania i jeszcze ani jednego rozdwojonego wloska ;)
OdpowiedzUsuńA u mnie to serum CHI niestety sie nie sprawdzilo :(
Ja nie obcinam włosów regularnie. Nie trafiłam na fryzjera, któremu mogłabym zaufać. Poza tym jest to dość droga sprawa, bo wydawanie prawie 50-100 zł co te 3 miesiące za obcięcie kilku cm to sporo. Niby można samemu, ale jakoś boję się tego podjąć. Usprawiedliwić mogę się jedynie tym, że moje końce się nie rozdwajają, więc aż takiej tragedii nie ma.
OdpowiedzUsuń50-100zł za samo podcięcie?! Gdzie?!
UsuńJa płacę 10-15 zł ;d i jest ładnie :p
Usuńja walczę z dolną warstwą włosów,które są cieńsze niż te wyżej. Jeszcze jakieś może pół roku i doczekam się takiej samej gęstości na całej długości ;) zauważyłam,że zabezpieczanie końcówek to istne wybawienie bo po 2 miesiącach po podcięciu są one prawie nienaruszone (odpukać )
OdpowiedzUsuńMiałam włosy mniej więcej Twojej długości, ale raz skusiłam się na nieudaną koloryzację i musiałam obciąć 10 cm. Mimo wszystko jestem zadowolona, przynajmniej są zdrowe :)
OdpowiedzUsuńJa podcinam konce powoli od 4 lat. I tak wole. Mam wciąż nieidealne koncowki i nie jestem do konca zadowolona, ale byłoby dużo Gorzej gdybym miała zdrowe ale krotkie wlosy. To chyba nie jest do konca tak, ze kazdy kiedys "zmadrzeje" i postawi na jakość a nie ilosc. To nie jest jedyna sluszna droga. Mozna miec wszystkiego po trochu. ;-)
OdpowiedzUsuńWcześniej nie używałam, ale teraz latem dodatkowo spryskuję włosy odżywką b/s, a na to jeszcze silikonowe serum. Mam nadzieję, że taka ochrona im wystarczy przed palącym słońcem.
OdpowiedzUsuńJa właśnie jestem po roku intensywnej pielęgnacji, psychicznie nie byłam w stanie obciąć więcej na raz i systematycznie co miesiąc obcinałam po 1-2cm:) Niby też obcinałam więcej niż mi włosy są w stanie urosnąć, ale nie odczułam tego aż tak drastycznie, bo przestały mi się wykruszać:D
OdpowiedzUsuńNadal mam przerzedzone końce, ale już i tak jest już znacznie lepiej:) Przede wszystkim są mięciutkie i powoli przestają wyglądać jakby były cieniowane (zawsze obcinane na prosto, ale się wykruszały tak, że fryzjerki się upierały, że widocznie nie pamiętam i przy ostatnim cięciu na pewno miałam cieniowane degażówkami:p) Myślę, że kiedyś też poświęcę długość i zetnę na raz więcej niż 1-2 lub 5cm, ale jeszcze nie teraz, tylko jak będą ciut dłuższe:)
Swoje końce zabezpieczam zawsze po myciu olejem arganowym i codziennie do tego dokładam na nie silikonowe serum :)
OdpowiedzUsuńMój zestaw to naturia z miodem i cytryną+ kropla serum jedwabnego z avon + oliwa z oliwek a w lecie jeszcze serum z filtrem z avon:)podobnego zestawu używamy:)
OdpowiedzUsuńŚliczne są te twoje włoski :)
OdpowiedzUsuńMmmmm, nie mogę się napatrzeć na Twoje włosy. :D
OdpowiedzUsuńPięknie masz te włosy, szczerze to Ci ich zazdroszczę... Moje są mega cienkie, delikatne, woooooolno rosną a marzę o długich :( Co tu począć :(
OdpowiedzUsuńPiękne włosiska! Mnie zawsze szkoda podcinać końce ;( Najgorsze jest to, że chyba dobrnęłam do swojej ostatecznej długości, w której włosy mocniej wypadają i nie da się utrzymać idealnej linii. Od jakiegoś czasu tnę je sama, zamierzam w końcu pójść do fryzjerki, która ma dobrą rękę do moich włosów, zobaczymy, co z tego wyniknie. Sama nie jestem w stanie obciąć sobie włosów tak dobrze, jak bym chciała.
OdpowiedzUsuń